Dlaczego nastolatki „mają alergię” na swoich rodziców?

 

Przewracanie oczami, pogardliwe prychnięcia, cały repertuar jęków od „oj, maaaamoooo”, po „nie rób obciachu”. Unikanie kontaktu fizycznego i w ogóle wspólnych chwil, zamykanie się w pokoju. Cokolwiek zrobi mama lub tata, wywołuje irytację nastolatka. Choć nazwanie tego alergią jest nawet zabawne, to już emocje, jakie przeżywają rodzice w tym okresie dorastania ich dziecka wcale zabawne nie są. Jest nam przykro, przecież bardzo się staramy być jak najlepszymi rodzicami. Czujemy się bezsilni, bo żadne nasze działania nie skutkują porozumieniem z małolatem. W końcu w tej bezsilności i smutku zaczynamy się wkurzać – co za niewdzięczny bachor, myślimy. To nie jest łatwy czas dla rodziców. Dla nastolatka też nie. Będzie może nieco łatwiejszy i może uda nam się ominąć niektóre rafy na mapie dorastania, jeśli zrozumiemy, dlaczego od mniej więcej 13. roku życia nasze ukochane dziecko reaguje na nas alergicznie.

To biorę, to odrzucam

Dojrzewanie polega między innymi na separowaniu się od rodziców. Nastolatek, do tej pory całkowicie zależny od mamy i taty i pozostający pod ich troskliwą opieką, teraz przygotowuje się do samodzielnego życia. Musi się sporo nauczyć, wielu rzeczy spróbować i doświadczyć, ale musi też określić samego siebie. Musi zdefiniować sobie, kim jest i jaki jest. I robi to najpierw wobec rodziców – krytycznie się im przygląda i – jak pisze Lisa Damour amerykańska psycholożka– sortuje każde zachowanie i upodobanie rodzica do jednej z dwóch kategorii: tych, które odrzuca i tych, które zamierza zastosować. Przypomina to trochę pakowanie walizki przed podróżą, kiedy przegląda się wszystkie rzeczy i dzieli na te, które zabiorę ze sobą i te, które zostaną w domu. Ta kategoryzacja w przypadku nastolatków dotyczy wszystkiego, co obserwują u swoich rodziców: ich poglądów, działań, sposobu ubierania się, tego, co mówią, kim są, jakie wartości wyznają, jakie postawy prezentują, jakie filmy oglądają, jakiej muzyki słuchają. To naprawdę gruntowny remanent. Dzięki niemu nastolatek zaczyna budować sobie obraz siebie, tego, jaki chce być i kim chce być.

Obecność

Kiedy nastolatki nas akurat nie krytykują, to często po prostu omijają nas z daleka. Przychodzą ze szkoły i zamykają się w swoim pokoju, „mają inne plany” kiedy proponujemy wspólne popołudnie na rowerach czy w kinie, nie odpowiadają na nasze życzliwe pytania o ich sprawy. Zachowują się tak, jakby już wcale nas nie potrzebowali. Ale nie dajmy się zwieść. Badania pokazują, że nastolatki doświadczający dłuższej nieobecności rodzica (np. dzieci rodziców, którzy pracują poza miejscem zamieszkania lub często wyjeżdżają w dłuższe

służbowe podróże) są bardziej narażone na problemy emocjonalne czy zaburzenia zachowania. Wysoki odsetek problemów emocjonalnych stwierdzono również u tych nastolatków, którzy często wracają do pustego domu lub rzadko jadają posiłki z rodzicami.

Nastolatki potrzebują rodziców i ich obecności, ale nie chodzi im o to, by rodzice brali udział w ich życiu, lecz o to, by byli.

Wnioski na temat nastolatków są więc takie:

· nawet jeśli mówi, że wszystko co robisz jest beznadziejne, wciąż bierze z ciebie przykład,

· nawet jeśli zachowuje się tak, jakby w ogóle cię nie potrzebował, wciąż potrzebuje twojej obecności.

Co możemy zrobić dla dziecka, by było trochę łatwiej

Skrajnie krytyczne wobec rodziców zachowania nastolatka wcale nie znaczą, że wszystko robimy źle, albo że źle wychowaliśmy nasze dziecko. Możemy spojrzeć na nie, jak na normalny objaw dorastania – podpowiada Lisa Damour – Choć intuicyjnie wiemy, że nasze dzieci nie zawsze będą nas tak uwielbiać i podziwiać, jak we wczesnym dzieciństwie, łatwiej nam będzie zejść z piedestału, gdy będziemy pamiętać, że „alergia na rodziców” zwiastuje nowy rozdział w naszych relacjach z dziećmi.

Nastolatki potrzebują naszej obecności, chociaż często odrzucają nasze propozycje i inicjatywę spędzania wspólnie czasu. To, co możemy zrobić to „bycie mimochodem”. Bliskość nie zawsze musi oznaczać rozmowę i zwierzenia. Czasami to po prostu obecność – bycie w tle. Jedna z moich przyjaciółek – pisze Lisa Damour – codziennie sklada pranie w pokoju, gdzie jej nastoletnie dzieci oglądają telewizję. Cieszą się nawzajem swoją obecnością, nie czując konieczności prowadzenia rozmowy. Inna zwykle siada z własną pracą lub książką w pobliżu swojej córki odrabiającej lekcje.

Czego na pewno nie warto robić? Obrażać się. To jasne, że nawet najbardziej cierpliwy rodzic może poczuć się zraniony zachowaniem zbuntowanego nastolatka. Mamy prawo reagować i czuć emocje, ale nie chowajmy długo urazy. Obrażeni możemy stracić szansę na doświadczenie chwil bliskości i wspólnoty, które nawet w okresie dorastania przecież się zdarzają.

Co możemy zrobić dla siebie

Odchodzenie dzieci ku samodzielności zawsze jest bolesne dla rodziców, nawet kiedy wiemy, że to najlepsze, co mogą dla siebie zrobić, nawet jeśli akceptujemy fakt, że wychowujemy dzieci dla świata, nie dla siebie. Okres dojrzewania dzieci rodzi w rodzicach wiele trudnych emocji – lęk, smutek, poczucie osamotnienia, bezsilność… W tym okresie powinniśmy więc zadbać nie tylko o wsparcie dla dziecka, ale i dla siebie. Grono bliskich osób, rozmowy z przyjaciółmi, bliska relacja z partnerem, własne zainteresowania i hobby – to wszystko pomoże nam łagodniej przejść trudny czas.

Kiedy damy dorastającemu dziecku przestrzeń i czas na to, by poznawał samego siebie, by określił własne zainteresowania, upodobania i poglądy, „alergia na rodziców” w końcu osłab